To nie powinno się wydarzyć

Można powiedzieć, że to “stare dzieje” ale ponieważ powstało miejsce gdzie ktoś chce usłyszeć, to chcę to opowiedzieć.

Wstąpiłam do zgromadzenia tuż po Jubileuszu 2000 roku. Na fali wielkich przeżyć tamtego czasu. Patrzyłam się jak Kościół budzi się do życia. Wydawało mi się, że mogę wszystko. I chociaż zrezygnowałam z tego jeszcze przed ślubami, to nie żałuje. To była ważna przygoda. Chociaż dziś też wiem, że to co mnie spotkało nie powinno się wydarzyć.

Miałam 18 lat. Byłam w postulacie. Miałam trudne momenty tęsknoty za rodziną. I wtedy moja mistrzyni zasugerowała mi, że żeby było mi łatwiej powinnam spać z nią. Nie wiem dlaczego nie zaprotestowałam. Może nie rozumiałam co się dzieje. Trudno mi to sobie racjonalnie wytłumaczyć.
Spałyśmy razem na takim zwykłym, pojedynczym łóżku. Nie było to zbyt wygodne. Żeby z niego nie spaść, musiałyśmy być w siebie bardzo wtulone. Nie czułam się z tym komfortowo ale wierzyłam, że ona wie, że to może pomóc. W końcu przyjmowała postulantki nie pierwszy raz.

Najpierw nic się nie działo. O tym co zaczęło się dziać później nie chcę jeszcze mówić.
Robiłam wszystko, żeby się wymigać z przychodzenia do niej w nocy. Nie umiałam tak po prostu odmówić bo wtedy ona pytała dlaczego nie chce, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Może powinnam zareagować jakoś inaczej. Wtedy nie umiałam.

Na szczęście postulat nie trwa wiecznie. Wyjechałam do nowicjatu i to się skończyło.
Odeszłam trzy lata później.

Dziś jestem szczęśliwą żoną i mamą. Mój mąż, który jest moim największym wsparciem, o wszystkim wie. Wspiera mnie, że chociaż anonimowo to zaczynam o tym mówić.
Nie wiem czy czytają to też siostry albo dziewczyny, które myślą o zakonie. Ja wiem, że nie byłam jedyna. Jeśli ktoś coś takiego Wam zaproponujcie – nie dajcie się. To tylko na początku wygląda niewinnie. Nie popełnijcie mojego błędu.

s.Justyna – 4 lata we wspólnocie zakonnej